Z okazji 100 rocznicy odzyskania niepodległości, w czasopiśmie naszego Stowarzyszenia „Artylerzysta” Nr 1(9)/2020 ukazał się artykuł mjr w st. spocz. Romana Salacha zatytułowany „Rola i znaczenie artylerii w bitwie warszawskiej”, którego niewielki fragment poświęcono bitwie pod Brodnicą (s. 11).
W rozwinięciu tego tematu chcemy zaprezentować Kolegom fragment naszej książki „23. Śląska Brygada Artylerii 1984 – 2011. Dziedzictwo, historia, tradycje”, która ukaże się jesienią nakładem Agencji Wydawniczej CB. Dotyczy on udziału w bitwie brodnickiej 1. dywizjonu z 214. Ochotniczego Pułku Artylerii Polowej (PAP) – historycznego poprzednika 23. Śląskiej Brygady Artylerii.
ppłk rez. Tomasz Lisiecki, mjr rez. Leszek Szostek
Powstanie 214. Ochotniczego Pułku Artylerii Polowej
Do organizacji oddziałów ochotniczych tzw. Armii Wielkopolskiej przystąpiono w lipcu 1920 roku. W lipcu też zapadła decyzja, aby na bazie baterii zapasowej 14. Poznańskiego Pułku Artylerii Ciężkiej przystąpić do organizacji ochotniczego dywizjonu artylerii, którego dowódcą został por. Edmund Bartkowski. Jednostkę zorganizowano w zaledwie siedem dni, a jej formowanie zakończono już 13 sierpnia. Wkrótce na bazie tego dywizjonu ppłk Rudolf Kazimierz Underka de Tirion rozpoczął w Poznaniu organizację 214. Ochotniczego Pułku Artylerii Polowej (PAP). Pierwsza cyfra oznaczała, że była to jednostka ochotnicza; dwie kolejne wskazywały numer pułku, na bazie którego sformowano nową jednostkę. Zalążkiem przyszłego oddziału artylerii był pododdział zorganizowany przez por. Bartkowskiego, który stał się zarazem 1. dywizjonem formowanego oddziału. Dowództwo pułku, podobnie jak 2. i 3. dywizjon, organizowano w Sołaczu pod Poznaniem.
Już 1.08.1920 roku Minister Spraw Wojskowych wydał rozkaz zatwierdzający organizację 214. Wielkopolskiego Ochotniczego Pułku Artylerii Polowej (…) Gdy 13.08.1920 roku rozpoczęła się Bitwa Warszawska sytuacja na lewym skrzydle frontu polskiego rozwijała się niepomyślnie. (…) Wojska bolszewickie, nie napotykając po drodze większego oporu, zajęły północno-wschodnie tereny Polski wraz z miastami Działdowo, Lidzbark i Brodnica, a następnie skierowały się na Płock i Włocławek. Natomiast w rejonie Nieszawy 58. Pułk Kawalerii z korpusu Gaja rozpoczął forsowanie Wisły. W tej skomplikowanej sytuacji postanowiono skierować do walki jedynie 1. dywizjon 214. Ochotniczego PAP, który 13 sierpnia wyruszył transportem kolejowym z Poznania, udając się w rejon Nieszawy i Torunia. Jego dowódcą był wspomniany por. Edmund Bartkowski, natomiast bateriami dowodzili: 1. – ppor. Maksymilian Hewelt, 2. – ppor. Witold Bałachowski[1], 3. – ppor. Zdzisław Szulc. Stan osobowy wynosił 13 oficerów, 5 podchorążych, 65 podoficerów, 427 kanonierów i miał na wyposażeniu 10 armat 77 mm wz.1916, 6 karabinów maszynowych 406 koni, oraz sprzęt łączności i optyczno-mierniczy. Jak na ówczesne czasy uzbrojenie dywizjonu i ekwipunek żołnierzy wyruszających na front było bardzo dobre[2].
Początkowo 1/214. PAP miał być rozładowany we Włocławku; jednak wieści, jakie napływały z frontu spowodowały, że eszelon dojechał tylko do Inowrocławia. Stąd 15 sierpnia, na rozkaz gen. Kazimierza Raszewskiego[3] dowódca dywizjonu wysłał w kierunku Nieszawy patrol, z zadaniem rozpoznania, gdzie i w jakiej sile przeciwnik przekroczył Wisłę oraz jak daleko w głąb posunęły się jego straże przednie. Z meldunku dowódcy patrolu wynikało, że wiadomości o przejściu Wisły przez główne siły nieprzyjaciela okazały się nieprawdzie. Po tej stronie rzeki znajdował się bowiem tylko 58. Pułk Kawalerii, który po krótkiej i zaciętej walce został wyparty na drugi brzeg Wisły. Tego samego dnia wieczorem z Inowrocławia w kierunku Nieszawy skierowano 1. baterię ppor. Hewelta z zadaniem wsparcia artyleryjskiego walczącego tam 1. batalionu 359. Pułku Piechoty (PP). Zadaniem tej grupy było wyparcie nieprzyjaciela na drugi brzeg Wisły, a następnie zorganizowanie obrony przepraw w tym rejonie[4]. Bateria dołączyła do dywizjonu dopiero po zakończeniu walk o Brodnicę. W tym samym czasie pozostała część 1/214. PAP przegrupowała się transportem kolejowym w rejon Jabłonowa Pomorskiego, gdzie 16 sierpnia weszła w skład Grupy Operacyjnej płk Jarosława Witolda Aleksandrowicza.
Przed bitwą
Pomimo bohaterskiej postawy nielicznych pododdziałów wojska, policji, straży granicznej oraz ludności cywilnej, 15 sierpnia Brodnica została zajęta przez oddziały 12. Dywizji Strzeleckiej. Bolszewicy zorganizowali obronę wokół miasta i obsadzili częścią sił okalające miasto wzgórza. Po zajęciu miasta, część oddziałów wroga skierowała się w rejon Fordonu z zadaniem opanowania przepraw przez Wisłę. Resztę sił pozostawiono w Brodnicy, jako odwód. W rejonie miasta dywizja bolszewicka wspierana była przez silną grupę artylerii, składającą się z 24 dział lekkich oraz 6 ciężkich. Bateria artylerii ciężkiej znajdowała się na wschód, a dwie baterie lekkie – na południe od miasta[1]. Z dywizją współdziałały sotnie 86. Pułku Kawalerii z 3. Korpusu Kawalerii Gaj-Chana.
Naprzeciwko maszerującej 4. Armii stanął osamotniony 215. Ochotniczy Pułk Jazdy Wielkopolskiej[2] dowodzony przez rtm. Ignacego Mielżyńskiego, który również 13 sierpnia wyruszył transportem kolejowym z Poznania. Miał on za zadanie bronić linii rzeki Drwęcy i utrzymać łączność między Działdowem i Toruniem. Jako wsparcie otrzymał on kilka luźnych oddziałów, które cały czas cofały się pod naporem nacierającego nieprzyjaciela. 16 sierpnia z Inowrocławia na pomoc tym oddziałom wyruszyła transportem kolejowym Grupa Operacyjna (tzw. „Grupa Jabłonowska”) płk Jarosława Witolda Aleksandrowicza, której zadaniem było powstrzymanie dalszego marszu bolszewickiej 4. Armii, a następnie odrzucenie nieprzyjaciela za rzekę Drwęcę oraz zajęcie Brodnicy.
Grupa płk Aleksandrowicza składała się z trzech batalionów piechoty wywodzących się z wielkopolskich ochotniczych pułków piechoty (2. batalionu 362. PP oraz 2. i 3. batalionu 359. PP), 215. Pułku Jazdy, 2. i 3. baterii 1. dywizjonu 214. Wielkopolskiego Ochotniczego PAP, pociągu pancernego Nr 8 „Wilk”, improwizowanego pociągu pancernego „Wilczek” oraz szeregu drobnych pododdziałów piechoty i kawalerii. Zadaniem płk Aleksandrowicza był jak najszybszy kontratak w kierunku Brodnicy.
Trzon Grupy (2. i 3. batalion 359. PP oraz dwie baterie 1. dywizjonu 214. PAP) przez Toruń i Kowalewo dojechał do Jabłonowa Pomorskiego, gdzie w nocy z 16 na 17 sierpnia nastąpiło rozładowanie. Od Torunia do Jabłonowa transport osłaniany był przez przydzielony grupie jako jej wzmocnienie pociąg pancerny „Wilk”. Przerzucenie dużego zgrupowania transportem kolejowym tak daleko na północny-wschód i tuż przed frontem nacierającej bolszewickiej 12. Dywizji Strzeleckiej było zadaniem bardzo ryzykownym. Jednakże manewr ten dawał duże korzyści militarne, wysuwał bowiem polskie oddziały na północne skrzydło nieprzyjaciela i pozwalał na przeprowadzenie na tym kierunku kontruderzenia.
W tym czasie sytuacja na froncie przedstawiała się następująco. 215. Pułk Jazdy połowę swych sił trzymał na pozycjach obronnych wokół węzła kolejowego i drogowego w Jabłonowie Pomorskim, a drugą połową bronił węzła drogowego w Golubiu-Dobrzyniu, dla utrzymania łączności z Toruniem oraz do osłony linii kolejowej Jabłonowo – Toruń. Natomiast wszystkie pozostałe drobne oddziały, które zostały wcześniej rozbite pod Brodnicą, otrzymały rozkaz ześrodkowania się w Jabłonowie. Przeciwnik po zajęciu Brodnicy ścigając grupę płk. Eugeniusza Habicha dotarł do Czekanowa, oddalonego zaledwie 15 km od Jabłonowa.
Podczas wieczornej odprawy dowódców w Hotelu Dworcowym w Jabłonowie Pomorskim płk Aleksandrowicz zdecydował, że rankiem 18 sierpnia przeprowadzone zostaną dwa zbieżne natarcia w kierunku Brodnicy. Główne uderzenie od strony Jabłonowa realizować miały siły główne w dwóch grupach. Pierwszą z nich stanowiły 2. batalion 359. PP, 2. batalion 362. PP (w drugim rzucie), 2. szwadron 215. Pułku Jazdy oraz 2. bateria 214. PAP. Grupa ta miała nacierać wzdłuż szosy z Jabłonowa w kierunku Brodnicy. Druga grupa, którą stanowił 3. batalionem 359. PP i improwizowany pociąg pancerny „Wilczek”, nacierać miała z lewej strony szosy, wzdłuż linii kolejowej do Brodnicy. Uderzenie pomocnicze z rejonu Golubia ku Brodnicy wykonać miały trzy szwadrony liniowe (bez 2.) i szwadron ckm-ów 215. Pułku Jazdy. Zadanie tej grupy polegało na związaniu możliwie jak największych sił wroga i wyjściu na tyły i skrzydło pozycji rosyjskich pod Czekanowem. Natomiast pociąg pancerny „Wilk”, który posuwał się w kierunku Brodnicy od strony Kowalewa Pomorskiego, miał za zadanie nękać swym ogniem wroga od wschodu i południa. Miał też ściągnąć na siebie ogień wrogiej artylerii. 3. bateria 214. PAP ppor. Szulca, wraz z resztkami „Grupy Działdowo” i 6. baterią 16. PAP, początkowo znajdowała się w rejonie Jabłonowa, jako odwód dowódcy Grupy[3].
Udział 1. dywizjonu w bitwie pod Brodnicą
Działania zapoczątkował zaimprowizowany pociąg pancerny „Wilczek”, który o godz. 4.00 18 sierpnia z rejonu Jabłonowa wykonał rozpoznanie w kierunku południowo-wschodnim. Około godz. 7.00 natknął się on na kawalerię przeciwnika w rejonie Najmowa, po czym wycofał się, a jego dowódca poinformował o sytuacji płk Aleksandrowicza. W celu organizacji współdziałania z piechotą dowódca 1. dywizjonu por. Bartkowski wyznaczył jako oficera łącznikowego ppor. Franciszka Packa. Od niego też nadszedł wkrótce meldunek, że na wzgórzach znajdujących się na płd.-wsch. od Czekanowa okopał się silny oddział nieprzyjaciela wzmocniony licznymi karabinami maszynowymi. Zameldował także, że improwizowany pociąg pancerny „Wilczek” został przez nieprzyjaciela uszkodzony pod wsią Kruszyny Szlacheckie. W tej sytuacji 2. bateria zajęła stanowiska ogniowe na północ od folwarku Czekanowo, skąd celnym ogniem ostrzelała znajdującego się na wzgórzach przeciwnika. W krótkim artyleryjskim przygotowaniu ataku (APA) aktywny udział wzięła również 3. bateria, która została ściągnięta przez dowódcę dywizjonu. Po zakończeniu APA, do natarcia ruszyły polskie bataliony piechoty, które do godz. 11.00 opanowały wieś Czekanowo. Gdy 2. batalion 359. Pułku Piechoty rozpoczął natarcie w kierunku silnie bronionej wsi Wichulec, lewoskrzydłowy 3. batalion 359. PP po sprawnym wyładowaniu się z wagonów kolejowych rozpoczął natarcie w kierunku wsi Najmowo. W międzyczasie naprawiony został pociąg pancerny „Wilczek”, który ponownie wszedł do walki. Nieprzyjaciel, wykorzystując do obrony dogodny teren oraz licznie rozrzucone w tym miejscu zabudowania, stawiał silny opór. Dodatkowo broniący się bolszewicy wspierani byli silnym ogniem własnej artylerii, która niecelnie ostrzeliwała stanowiska 2. baterii. Wkrótce 3. batalion 359. PP zajął wieś Najmowo, zagrażając tym samym północnemu skrzydłu nieprzyjaciela. Następnie batalion, wsparty przez 40 ułanów, opanował Kruszyny Szlacheckie i Anielewo, a po opanowaniu wsi Żmijewo zagroził od północy całemu zgrupowaniu przeciwnika znajdującemu się w rejonie Brodnicy. Do godz. 15.00 trwała walka o przełamanie obrony bolszewickiej na linii Bobrowo – Grzybno – Kruszyny Szlacheckie. Wówczas z rejonu wsi Grzybno wyszedł silny kontratak nieprzyjaciela. Odrzucił on chwilowo 2. batalion 359. PP z powrotem do Czekanowa. W tej sytuacji płk Aleksandrowicz zdecydował się na użycie odwodowego batalionu piechoty, którego atak został wsparty silnym i skutecznym ogniem artyleryjskim. Odrzucił on nieprzyjaciela ponownie do wioski. Baterie 214. PAP, które znalazły się w trudnym położeniu, wytrwały na swoich stanowiskach ogniowych, cały czas zwalczając przeciwnika skutecznym ogniem, a następnie wspierały uderzenie polskiej piechoty.
2. bateria celnym ogniem swych dział wspomagała walkę 2. batalionu 359. PP, który w rejonie Grzybna odpierał silne kontrataki przeciwnika, a następnie ostrzeliwała pozycje bolszewickie znajdujące się w rejonie lasu za m. Drużyny. Po południu 3. bateria otrzymała zadanie wspierać natarcie 2. batalionu 362. PP w rejonie wsi Mszana. Następnie obie baterie uczestniczyły w decydującym uderzeniu na skrzyżowanie dróg Kowalewo – Jabłonowo – Szabda. Po opanowaniu tego skrzyżowania baterie 214. PAP zajęły przy nim stanowiska ogniowe, skąd ostrzeliwały znajdującą się w rękach nieprzyjaciela wschodnią część miasta. Pułkownik Aleksandrowicz wraz z por. Bartkowskim przyjechał na górujące nad miastem wzgórze, skąd kierował dalszym natarciem podległych mu pododdziałów. Wraz z dowódcą dywizjonu przybyły tu także obie baterie, które zajęły stanowiska ogniowe na wschód od lasu i otworzyły ogień do cofającego się przeciwnika. Pierwsza na wzgórze zajechała 3. bateria ppor. Szulca, zajmując stanowiska ogniowe tuż obok punktu obserwacyjnego dowódcy dywizjonu. Otworzyła ona ogień do nieprzyjaciela cofającego się po szosie w kierunku miasta. Wkrótce polscy zwiadowcy wykryli w lesie w pobliżu folwarku Cielęta, leżącego w odległości około 5 kilometrów na wschód od Brodnicy, stanowiska ogniowe dwóch baterii przeciwnika, które próbowały ogniem swych dział powstrzymać atakującą z rejonu Brodnicy polską piechotę. Kilka celnych salw w wykonaniu 3. baterii oraz natarcie polskiej piechoty zmusiły nieprzyjaciela do przerwania ognia i odwrotu. Tymczasem maszerująca 2. bateria, została na skraju lasu Bartnickiego zatrzymana przez dowódcę 2. batalionu 359. PP kpt. Podolskiego. Jego batalion zajął właśnie południowy skraj wsi Szabda skąd został wyparty przez znaczne siły 35. Brygady Strzeleckiej z 12. Dywizji Strzeleckiej. Tym samym wycofujące się z rejonu wsi Mszana w kierunku Brodnicy oddziały bolszewickie niespodziewanie zagroziły południowemu skrzydłu oraz tyłom Grupy płk. Aleksandrowicza, którego siły główne wkraczały właśnie do Brodnicy. Widząc to dowódca 2. baterii rozkazał odprzodkować baterię i zająć stanowiska ogniowe, z których otworzył skuteczny ogień w kierunku atakującego przeciwnika.
Widząc zaistniałą sytuację dowódca dywizjonu rozkazał dowódcy 3. baterii, aby ten 1. plutonem kontynuował dotychczasowe zadanie, natomiast ogniem 2. plutonu wsparł 2. baterię w jej walce z nacierającym przeciwnikiem. Jednocześnie zorganizował ubezpieczenie zachodniego skrzydła 3. baterii, grupując tam drużyny karabinów maszynowych z obydwu baterii oraz przydzieloną sekcję piechoty, która stanowiła osłonę dywizjonu. Sytuacja z każdą minutą stawała się dla Polaków coraz trudniejsza: nieprzyjaciel powoli, ale systematycznie, posuwał się do przodu. Jednak przeprowadzone około godz. 16.00 brawurowe polskie natarcie na las Bartnicki zmusiło oddziały bolszewickie do odwrotu, który wkrótce zmienił się w bezwładną ucieczkę.
W tym samym czasie natarcie oskrzydlające 215. Pułku Jazdy, które wyszło z okolic Lipnicy (na płn. od Golubia), dzięki doskonałemu współdziałaniu z pociągiem pancernym „Wilk” odrzuciło nieprzyjaciela aż do wsi Mszano. W tej sytuacji nieprzyjaciel, po wyczerpaniu swych odwodów, mając zagrożone oba skrzydła, przystąpił do odwrotu w kierunku Brodnicy, gdzie przeszedł w bród Drwęcę. Polska piechota ruszyła w pościg za cofającym się nieprzyjacielem przełamując po drodze kolejną jego linię obrony zorganizowaną w lesie Bartnickim i wieczorem wkroczyła do Brodnicy[1].
Artylerzyści 214. PAP wraz z ułanami 215. Pułku około godz. 18.20 odparli jeszcze natarcie nieprzyjaciela usiłującego przerwać okrążenie w rejonie wsi Szabdy. Po zdobyciu Brodnicy i krótkim odpoczynku oddziały polskie kontynuowały dalsze natarcie w kierunku pobliskiej wsi Cielęta. Wspierająca to natarcie 3. bateria zniszczyła baterię przeciwnika znajdującą się w rejonie wzgórza 136 na płd.-zach. od wsi Cielęta. Jednakże około godz. 21:00, pod huraganowym ogniem nieprzyjaciela, jeden z oficerów 2. batalionu 362 PP wydał komendę „W tył zwrot”, co doprowadziło do paniki w polskich szeregach i ucieczki całego lewego skrzydła. Sytuacja ta mogła doprowadzić do klęski, jednakże bolszewicy nie wykorzystali zamieszania w polskich szeregach. Dowódca 3. batalionu 359. PP ppor. Reiske rzucił się w pogoń za uciekającymi żołnierzami i w Michałowie, strzałami i krzykiem, zmusił ich do zatrzymania, a następnie powrotu na wcześniej opuszczone pozycje. Po przegrupowaniu zarządzono powtórny atak na wieś Cielęta, którą zdobyto ostatecznie o godz. 22:00[2]. Dalszy pościg za szybko cofającym się nieprzyjacielem podjął tylko 2. szwadron 215. Pułku Jazdy, rozpraszając resztki cofającej się kolumny bolszewickiej.
W ten sposób zadanie Grupy płk Aleksandrowicza zostało wykonane: Brodnica została odbita, a nieprzyjaciel – odrzucony za Drwęcę. Dzięki zwycięstwu w tej bitwie zdołano w szybkim tempie zająć Lidzbark i Działdowo, nawiązując na południe od tych miejscowości łączność z armią gen. Sikorskiego, co ostatecznie doprowadziło do otoczenia nieprzyjaciela. W rękach polskich znalazły się 3 sztandary wojskowe, 21 karabinów maszynowych, przeszło 350 jeńców oraz wiele jaszczy artyleryjskich i innego sprzętu wojskowego[3]. Poległo około 400 żołnierzy bolszewickich. Straty po stronie polskiej wynosiły 35 poległych i 308 rannych żołnierzy.
Zwycięstwo pod Brodnicą w dniu 18.08.1920 roku stało się wielkim wydarzeniem w historii 214. Wielkopolskiego Ochotniczego Pułku Artylerii Polowej, którego pododdziały przeszły tam swój chrzest bojowy. Do walki przeciwko zaprawionemu w bojach żołnierzowi bolszewickiej Rosji stanęły oddziały polskie składające się głównie z ochotników, dla których bitwa pod Brodnicą była pierwszą walką stoczoną po zaledwie dwutygodniowym przeszkoleniu wojskowym.
W annałach 23. Śląskiej Brygady Artylerii zachowało się krótkie wspomnienie o uczestnikach Bitwy Brodnickiej z 1. dywizjonu 214. Wielkopolskiego Ochotniczego PAP (pisownia oryginalna – przyp. aut.):
…Wszyscy oficerowie i szeregowi dywizjonu spełnili zaszczytnie swój obowiązek. Szczególnie jednak odznaczył się w 2-giej baterji ogniomistrz Józef Mocek, który w chwili zwalczania natarcia rosyjskiego z pod Szabdy z własnej inicjatywy wśród gwałtownego ognia przyprowadził na stanowisko baterji zapasowy jaszcz z amunicją; jako jezdni zgłosili się na ochotnika do przewiezienia go kanonierzy: Cebulski, Kwiatkowski i Jakubowski i jako obsługa kanonierzy: Kuczyński, Szczepański i Konarski.W 3-ciej zaś baterji odznaczyli się: starszy ogniomistrz Antoni Burzi, kapral Rybczyński, bombardjerzy: Antoni Marcinkowski, Michał Kochański i kanonierzy: Fiksa, Kaiser, Dolny i Janowicz – jako zwiadowcy, telefoniści i obsługa karabinów maszynowych. |
Siedem lat później w Brodnicy miało miejsce poświęcenie pomnika – kaplicy upamiętniającej zwycięstwo w Bitwie Brodnickiej. Uczestniczył w nim bohaterski dowódca Grupy Operacyjnej pułkownik Jarosław Witold Aleksandrowicz, który zdjął z piersi nadany mu za tę bitwę Krzyż Virtuti Militari i zawiesił go w kaplicy. Był to wyraz jego uznania dla poległych żołnierzy. Od tego roku każdego 18 sierpnia na cmentarzu wojskowym mieszkańcy miasta oddają cześć oswobodzicielom i bohaterom tamtych dni, w tym artylerzystom 214. Wielkopolskiego Ochotniczego Pułku Artylerii Polowej[1].
[1] M. Chwiałkowski,Setna rocznica dwóch bitew o Brodnicę, w: https://www.superbrodnica.pl/ wiadomosci/3356,setna-rocznica-dwoch-bitew-o-brodnice.
[1] Skwarczyński T., Zarys historii wojennej…, s. 168.
[2] Zawadzki W., Pomorze 1920, op. cit., s. 216.
[3] jw., s.169.
[1] Zawadzki W., Pomorze 1920, op. cit., s. 200-201.
[2] Późniejszy 26. Pułk Ułanów Wielkopolskich – przyp. aut.
[3] Skwarczyński T., Zarys historii wojennej…, s. 8.
[1] Często w literaturze spotyka się inne brzmienie jego nazwiska – Błatowski – przyp. aut. Por. Zawadzki W. Pomorze 1920, Bellona, Warszawa 2015, s. 218.
[2] Skwarczyński T., 23 pułk artylerii polowej, Warszawa 1930, s. 5.
[3] Dowódca Okręgu Generalnego Poznań, któremu 12 sierpnia powierzono również OG Pomorze,
a zarazem uczyniono odpowiedzialnym za obronę linii Dolnej Wisły i granic RP – przyp. aut.
[4] Skwarczyński T. Zarys historii wojennej 23-go pułku artylerii polowej, Katowice 1932, s. 6.